środa, 10 października 2012

7 październik - Nowy Jork

Po bardzo krótkim czasie przeznaczonym na spanie w końcu wyszliśmy zwiedzać.
Zainteresowaliśmy się małą mapką w małym przewodniku i skomplikowaną siecią linii metra. Udało się tylko i wyłącznie dzięki uprzejmości i pomocy pewnej Amerykanki. W podziękowaniu przygotowany Dawid wręczył pani breloczek z  biało-czerwonym orzełkiem. Wysiedliśmy na dobrej stacji.
Pierwsza była chińska dzielnica - Chinatown, gdzie pospacerowaliśmy oraz zakupiliśmy souveniry Made in China (5 sztuk za dolara). Śniadanie zjedliśmy w polecanej przez przewodnik chińskiej, bardzo małej knajpce, gdzie pani Chinka sama lepiła pierogi (5 sztuk za dolara). Dalsza droga prowadziła przez Soho, aż do wybrzeża rzeki Hudson, gdzie rozbiliśmy kolejny obóz koczowniczy. Racząc się rodzimymi trunkami z Poland mieliśmy wspaniały widok na Staten Island i Statuę Wolności.
Kolejnym etapem dnia było dojechanie metrem do centrum Manhattanu. Po wyjściu ze stacji wyrosły przed nami drapacze chmur. Robią ogromne wrażenie. Spacerowaliśmy przez parki, aleje, ulice Manhattanu. Gdy wyszliśmy na 5 Aleję odbywała się tam polska parada - stwierdziliśmy skromnie, że to nasze powitanie ;p Dotarliśmy do dworca - Grand Central Terminal, a stamtąd do Rockeffeler Center (spełniło się marzenie Żany - zobaczyła miejsce gdzie był nakręcony "Kevin sam w Nowym Jorku"). Dotarliśmy w końcu pod najważniejszy punkt dnia - wejście na Empire State Bulding. Panorama miasta nocą wymiata - widać na załączonych zdjęciach :) 
Warto dodać że pogoda nas nie rozpieszczała - padało prawie cały dzień. Na ostatni punkt wycieczki - rozświetlone reklamami Times Sqare rzuciliśmy tylko okiem. Padaliśmy ze zmęczenia. Wróciliśmy do naszej pralni, dokończyliśmy rodzime trunki i poszliśmy spać (na 4 godziny).
Na pierwszy obiad w USA wybraliśmy się do McDonalda. Chcieliśmy sprawdzić czy jest tak samo jak w Poland. Potwierdzamy - Big Mac i Cheesburger smakują identycznie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz