Po wyrwaniu się z Las Vegas - byliśmy tam o jeden dzień dłużej niż planowaliśmy - pojechaliśmy na Zaporę Hoovera. Była to atrakcja głównie dla chłopców. My zupełnie nie rozumiałyśmy tego cudu inżynierii, wielu setek ton betonu. Ale trudno, czasem ustąpić trzeba.
Czekała nas dalsza podróż, tym razem w stronę Meksyku. Na obiad były oryginalne, meksykańskie, fast-foodowe tortille. Zatrzymaliśmy się 20 km przed granicą, bojąc się przekraczać ją w nocy.
Podsumowanie: przejechaliśmy do tej pory około 8 000 km. Mimo pobytu w Las Vegas jedziemy dalej w tym samym składzie. Przed nami Meksyk i Kalifornia - lepiej być nie może.
no nareszcie już myślałam że się tam straciliście w tym vegas:>
OdpowiedzUsuń