Pierwsza wyspa to Starfish Island, czyli miejsce gdzie ma być ogromna ilość rozgwiazd. Znajdujemy dwie. Nasz pan marynarz strasznie angażuje się w to aby nam się podobało i ustawia mnie i Domi niczym na sesji z piramidami w Egipcie. Nie chcemy mu robić przykrości i grzecznie pozujemy, fotki są dosyć zabawne. O rozgwiazdy się tutaj nie potykamy, ale jest dużo kolorowych rybek, więc snurkujemy.
Druga wyspa to Luli Island. Jest tu trampolina i skoki do wody. Choć wody nie lubię, Michał jak zawsze mnie namawia i skoczyć muszę. Nie polecam.
Trzecia wyspa to Crowie Island. Chyba najładniejsza. Spacerujemy, pijemy wodę z kokosa, chłopaki budują zamek z piasku. Parada atrakcji.
Jeszcze dziś musimy dojechać do El Nido. Wsiadamy w busa i po niespełna 6 godzinach drogi jesteśmy na miejscu.
ale ciepłoooo!!!!
OdpowiedzUsuń