piątek, 26 lutego 2016

13-14 luty - Powrót do domu

Droga powrotna była ciekawym przeżyciem:
- startujemy z El Nido do Puerta Princessa o 22:00 autokarem. 6 godzin jazdy, kierowca pędzi jak szalony, przed 3 w nocy jesteśmy na miejscu. Na szczęście możemy zostać w autobusie na parkingu do 6 rano, więc w końcu każdemu z nas udaję się zasnąć (oprócz Domi – ona śpi wszędzie i zawsze).
- o 10:05 wylatujemy z Puerto Princessa do Manili. Lot trwa trochę ponad godzinę, ale (podobno) według chłopaków – był to nasz najgorszy lot w życiu. Stewardessa mówiła przez radio, że sytuacja jest poważna, ale prosi aby nie panikować. Były problemy z lądowaniem. (Podobno) steward wszedł do kabiny pilota i zaczął sterować. My z Domi nic o tym nie wiemy, spałyśmy.
- czekamy na lotnisku ponad 5 godzin i o 16:40 wylatujemy z Manili do Dubaju. Lecimy ponad 9 godzin. Nic się nie dzieje, żadnych większych przeżyć czy stresów.
- po 6 godzinach czekania na lotnisku w Dubaju lecimy 3 godziny do Kijowa. W końcu jesteśmy na Ukrainie i lotnisku Boryspol które ochrzciliśmy mianem najlepszego lotniska na świecie! Mamy tu niestety tylko 45 minut na szybkie zakupy. Szkoda, przydałoby się jeszcze kilka godzin..
- lecimy z Kijowa do Pragi (2 godziny)
- w Pradze odbieramy samochód z lotniska. Akumulator rozładowany. Pan parkingowy komentuje niezbyt przyjaźnie, że zdarza się to tylko i wyłącznie Polakom. Pomaga nam, odpalamy, jedziemy do domu – kolejne 6 godzin.
Podsumowując: po prawie trzech dniach podróży różnymi środkami transportu dotarliśmy z Filipin do Polski. Jesteśmy troszkę zmęczeni i bardzo nieszczęśliwi, że to już koniec.

Krótkie podsumowanie:
  • w drodze na Filipiny spędziliśmy dwa dni w Dubaju. Zdania są podzielone - ja jestem zachwycona bo uwielbiam duże miasta i ich panoramy. Michu spodziewał się większego bogactwa i przepychu. Dubaj - nie taki drogi jak się wydaje,jedzenie pyszne, wszędzie daleko.
  • Filipiny to kraj 7 tysięcy wysp. My widzieliśmy trzy: Bohol, Panglao i Palawan.
  • byliśmy w stolicy, Manili, która nie jest tak straszna jak wszyscy piszą. Drugie duże miasto to Puerto Princessa, które bardzo nam się wszystkim podobało. Duży plus - w miastach jest bardzo bardzo tanio.
  • na Panglao byliśmy na najpiękniejszej plaży na świecie - White Beach
  • na Palwanie są miejsca, które z czystym sumieniem można nazwać rajem
  • ludzie są przemili i mimo biedy uśmiechnięci i pogodni
  • jedzenie na Filipinach nie powala, ale przez dwa tygodnie można żywić się owocami morza, rybami, sokiem z kokosa i rumem
  • rum jest w cenie 8 zł za 1 litr
Dwa tygodnie na Filipinach to za mało. Rok też byłoby za mało. Ale trzeba wrócić do pracy, czekać na wiosnę i marzyć o kolejnych podróżach.























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz