No i stało się! W końcu odczuliśmy na własnej skórze co oznaczają chińskie tłumy.
Kolejnym punktem naszej wycieczki były Góry Tianmen, czyli miejsce gdzie kręcono film Avatar.
Stanęliśmy w kolejce do biletów i wjazdu na szczyt. Na początku nie wyglądało to groźnie, ale wyszło na to że w kolejce spędziliśmy 4 godziny! W tej kolejce przed nami byli najprawdopodobniej wszyscy mieszkańcy Chin. Humor dopisywał. Przez ten czas zrobiono nam setki zdjęć, była nawet bójka między dwoma Chińczykami. Jednak po wielu godzinach (nie)cierpliwości doczekaliśmy się - weszliśmy do wagoniku najdłuższej na świecie kolejki linowej - ciągnie się przez ponad 7 kilometrów. Sama podróż i widoki na szczycie były niezapomniane. Niestety pogoda już trzeci dzień z rzędu nam nie dopisywała, było więcej mgły niż słońca. Pospacerowaliśmy po szczycie i doszliśmy dla najważniejszej dla mnie atrakcji - kładki nad przepaścią ze szkła. Nie było tak jak to sobie wyobrażałam, bo był straszny tłum i przerażenie było mniejsze, jednak i tak mi się podobało.
Kolejną atrakcją była Grota Tianmen, czyli "Brama do Nieba", do której prowadzi 999 schodów. Dojechaliśmy tam (ku zachwycie moim i Basi) schodami ruchomymi!
Na koniec zjazd ze szczytu autobusem - krętą drogą "100 zakrętów".
Dzisiejszy dzień stanowczo należał do udanych!
O 18:00 mieliśmy pociąg, tym razem 21 godzin w podróży, 3 miejsca leżące w wagonie numer 6 i 3 miejsca siedzące w wagonie numer 15. Chłopcy honorowo przyjęli na siebie miejsca siedzące przez pierwszą część podróży. Jedziemy do Szanghaju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz