środa, 24 września 2014

23 wrzesień - Xining

Jak już wspomniałam w Xining nie ma nic. Pojechaliśmy tam w jednym celu - odebrać permit i wylecieć stąd do Tybetu. 
Pozwolenie i podróż do Tybetu Żana załatwiała przez ponad dwa miesiące. Przejrzała cały internet, napisała setki maili, godzinami siedziała przed kompem po to, by spełnić coś o czym zawsze marzyła. Nie było to łatwe. Chiny bardzo utrudniają biurom tybetańskim zdobycie permitów dla ludzi z zewnątrz. Z drugiej strony jeśli kupuje się wycieczkę w biurze chińskim z permitem nie ma problemów, ale jest to bardzo drogie. Żana złapała kontakt z biurem tybetańskim. Wysłaliśmy skany paszportów, za nic jak do tej pory nie płaciliśmy. Mimo że pan odpisywał na nasze każde, nawet najgłupsze pytanie, nikt z nas nie był pewny czy to się uda. Mieliśmy podany adres hostelu w Xining, gdzie podobno czekał nasz permit. Dotarliśmy, na 15 piętro wieżowca, skąd roztaczał się malowniczy widok na miasto w którym nie ma nic. Każdy w hostelu mimo, że widział nas pierwszy raz w życiu wiedział o co chodzi. Permit czekał! Żana oszalała z radości, reszta sceptycznie podeszła do sprawy - uwierzymy gdy wsiądziemy do samolotu, który podobno miał odlecieć o 17:45. 
Dzień spędziliśmy w hostelu leżąc i śpiąc na poduszkach, bo w Xining nie ma nic. Dojechaliśmy na lotnisko z duszą na ramieniu i z tygrysem. Mieliśmy bilety w ręce, oddaliśmy bagaże (Damian dość niechętnie), paszporty sprawdzone, tygrys bez problemu przejechał przez taśmę jako bagaż podręczny i uświadomiliśmy sobie że to się stanie. Wsiedliśmy do samolotu i po 2 godzinach byliśmy w Lhasie. 
W Tybecie. 
Na Dachu Świata. 
Po wyjściu z lotniska spełniło się moje małe marzenie - czekano na nas z kartką z imieniem! Nasz przewodnik (samemu po Tybecie podróżować nie można, przewodnik jest konieczny) miło nas przywitał, podarował nam szaliki na powitanie i zawiózł do hostelu w którym mamy spędzić 3 kolejne noce. Hostel jest przepiękny, malowniczy, tybetański. 
Wieczór spędziliśmy na dachu hostelu, gdzie z tarasu przy lokalnym winku podziwialiśmy nocny widok na Lhase - najwyżej położone miasto na świecie - 3650 m.n.p.m. 













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz