czwartek, 29 listopada 2012

3 listopad - Powrót do Polski

Nadszedł dzień końca naszej podróży. Stwierdziliśmy zgodnie, że nie ma co w nieskończoność siedzieć w tych Stanach i warto byłoby pokazać się zarówno w domu, jak i w pracy.
Lot mieliśmy późnym wieczorem, wiec od rana wybraliśmy się na Manhattan na końcowe zakupy i ostatniego prawdziwego hamburgera. Po odebraniu bagaży (przechował nam je oczywiście Victor) pojechaliśmy metrem w stronę lotniska JFK. Mieliśmy kilka godzin do wylotu więc oczywiście rozbiliśmy ostatni obóz koczowniczy i przesiedzieliśmy tam trochę czasu.
Lot trwał ponad 8 godzin. Siedzieliśmy rozrzuceni po całym samolocie, ponieważ bilety były rezerwowane 5 dni wcześniej. Niektórzy mieli szczęście i trafili na fajnych towarzyszy podróży. Marcin na przykład do dziś utrzymuje kontakt z osobami poznanymi podczas lotu.
Po wylądowaniu nie spieszyło nam się by odebrać bagaże. Po miesiącu wysyłania smsów zadzwoniliśmy do rodziców. Gdy wychodziliśmy z odprawy widzieliśmy tłum ludzi, każdy na kogoś czekał. Byliśmy w szoku gdy okazało się, że i nas ktoś stamtąd odbierze. Damian i Paweł stali wśród tłumu trzymając kartkę z naszymi imionami. Niespodzianka na 100%!
Poszliśmy wspólnie na polskie piwko w Warszawie i pierwszy polski posiłek (kebab). Do Wrocławia wróciliśmy w nocy Polskim Busem.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz