Po ponad miesiącu czasu od powrotu do Polski nadszedł czas by podsumować naszą podróż. Mimo, iż minęło już sporo czasu, każdego dnia wspominamy, oglądamy zdjęcia i tęsknimy za wakacjami.
Może trochę ze
statystyk:
- Byliśmy w Stanach 29 dni (o 5 dni więcej niż to było w planach).
- Dwa razy przekroczyliśmy granicę – pierwszy raz z Kanadą, drugi – z Meksykiem.
- Przejechaliśmy samochodem około 9000 km, wychodzi na to, że ok. 86 godzin spędziliśmy w aucie.
- Przejechaliśmy przez 13 stanów: Nowy York, Ohio, Indiana, Illinois, Wisconsin, Minnesota, North Dakota, Montana, Wyoming, Utah, Arizona, Nevada, Kalifornia.
- Zwiedziliśmy 5 większych miast: Nowy Jork, Chicago, Las Vegas, Los Angeles, San Francisco.
- Zjedliśmy wspólnie około 86 hamburgerów, wypiliśmy hektolitry coca-coli.
- Najniższa temperatura jakiej doświadczyliśmy to 5 stopni (spaliśmy wtedy w aucie - Północna Dakota). Najwyższa – ok. 30 stopni przy Tamie Hoovera.
Kilka słów o każdym z
nas:
Radek – ojciec
chrzestny całej wyprawy, chodząca odpowiedzialność. Potrzebował 8 godzin snu
dziennie, ale na plaży leżeć nie chciał. Urodzony podróżnik, zawsze na 100%.
Przywiózł do Polski 10 kg magnesów na lodówkę.
Marcin – zachwycony wschodami
i zachodami słońca, jako biolog uwielbiał chodzić po parkach narodowych, dużo
marudził, dużo spał, najlepszy pilot wyprawy. W kasynach w Vegas przegrał
życie.
Dawid – pierwszy ogarnięty,
najbardziej w Stanach podobali mu się ludzie, do których ciągle i bez końca
zagadywał pytając o drogę, hostel, McDonalda czy zeszłoroczny śnieg. Wiele
załatwił. Często pokonywał swój lęk wysokości.
Michu – oaza spokoju,
zawsze opanowany. Najbardziej zachwycony Wielkim Kanionem i samochodem którym
jeździliśmy. Na codzienne pytania dotyczące dalszej podróży odpowiadał: „zobaczymy”.
Żana – zaplanowała całą
podróż, zaprzyjaźniona z mapą i przewodnikiem. Człowiek chaos, najlepiej
odnalazła się w Tijuanie. Cieszyły ją wszelakie zwierzęta, zarówno żywe jak i
wypchane.
Marta – byłam odpowiedzialna
za social media, przejechałam Stany z laptopem na kolanach. Kiedyś zamieszkam w
San Francisco.
Mieliśmy okazję zobaczyć
odbudowę World Trade Center, wziąć czynny udział w ślubie w Las Vegas,
szczęśliwie przeżyć Huragan Sandy, świętować Halloween wraz z Amerykanami.
Każdy był zachwycony
czymś innym, każdy przywiózł z podróży inne wspomnienia. Nikt nie żałuje i
wiemy, że kiedyś wrócimy do USA jeszcze raz.
Dziękujemy wszystkim,
którzy trzymali za nas kciuki, oglądali nas i czytali długie opisy.
Tymczasem planujemy
kolejną podróż…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz