W Cancun zostaliśmy na 2 noce tylko dlatego, że tu lądowaliśmy i chcieliśmy odpocząć po podróży. Obudziliśmy się wszyscy o 3-4 rano ze względu na różnicę czasu, więc dzień zaczął się dla nas bardzo szybko 🙂 Pojechaliśmy miejskim autobusem w poszukiwaniu śniadania, bo ceny w Cancun przy strefie hotelowej są bardzo wysokie. Trzeba jeść tam, gdzie lokalsi, bo tam jest dobrze i tanio. Autobus to najtańszy środek transportu. Koszt na rodzinę to około 45 peso (12 zł) za przejazd. Meksykanie jeżdżą bardzo szybko, ale dynamicznie, nikt nie trąbi jak w Egipcie 🙂 Po śniadaniu wróciliśmy do hotelu, bo dzieci bardzo chciały już na basen. Nasz hotel należy raczej do tych z niższych półek cenowych - hotele w Cancun są bardzo drogie - ale nic mu nie brakuje. Pogoda nas nie rozpieszcza, dwa razy dziś pada, ale jest gorąco. Niebo większość dnia jest zachmurzone.
Po południu szukamy ładnej plaży, niestety na tej którą wybraliśmy jest dużo glonów i nie wygląda to ładnie. Dzieciom to nie przeszkadza. Mogą godzinami siedzieć w piasku.
Na obiad jedziemy w to samo miejsce co rano. Rozkłada się tam Parque de las Palapas czy targ/budki z meksykańskimi przysmakami. Dzieci próbują Marqesitas czyli coś podobnego do naleśnika z nutellą i bananami. Dorośli tacosy, burrito i quesadilla. Jest dobrze.
Jutro opuszczamy Cancun, jedziemy w stronę wyspy Holbox
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz